Im jesteśmy starsi, tym zima staje się bardziej irytująca. Kiedy ma być to jej nie ma - ot choćby na Boże Narodzenie - kiedy biel śniegu mogła by dopełnić bajkowość klimatu świątecznego. Jeżeli dodamy do tego „niezdecydowanie” zimy w kwestii temperatury i jej wahania, które owocują przemoczonymi butami to styczniowe motto zawsze brzmi jednakowo „ Byle do wiosny”.
Tym razem było inaczej. Zima wprawdzie „spóźniła” się na Święta, ale znaczne opady śniegu i utrzymująca się minusowa temperatura okazały się nie takie straszne - zwłaszcza dlatego , że ten czas przypadał na okres naszego nieoczekiwanego urlopu.
Kiedy wszyscy pędzą w dolną część Polski, my postanowiliśmy spędzić wolne chwile nad naszym morzem. Trzeba przyznać, iż w dzień przyjazdu Sopot przywitał nas potężną zamiecią śnieżną, wielkim sztormem i temperaturami grubo pod kreską, ale to pogodowe zamieszanie zostawiło na plaży piękne widoki, do których obejrzenia zapraszamy poniżej.
0 komentarze: